Unicon16 WM 2012 - Panorama WebCam Brixen

Moja relacja z zawodów. No i żałuje, że nie zostałem do ostatniego dnia zobaczyc unispina 1260.

2000 kół pod biało-czerwoną flagą

W cieniu rozpoczynających się właśnie Igrzysk Olimpijskich kończy się inna sportowa impreza, o której wie tylko garstka uczestników, ich rodziny i znajomi. Nie taka garstka, bo ponad 2000 uczestników, w tym 1800 zawodników z 32 krajów świata, setki wolontariuszy, dziesiątki warsztatów w ciągu 12 dni jednokołowej rywalizacji i zabawy w Bressanone, Brixen we Włoszech. Tak w skrócie można przedstawić 16ty już Unicon - Monocyklowe Mistrzostwa Świata i wielki, jednokołowy konwent zarazem.

W lipcu 2012 jednokołowy świat skoncentrował się w alpejskiej dolinie w poludniowym Tyrolu, by pokazać pełną różnorodność tego sportu. Rywalizacja odbywała się w takich dyscyplinach jak freestyle, flat, street, trial, muni, hokej, koszykówka aż po wyścigi na dystansach od 10m (dziecięcy wyścig wheel walking) przez 100m, 10km aż do maratonu i wyścigu na trasie na 100km. Od wycieczki z Krisem Holmem, po możliwość zajrzenia do wnętrza piasty z przerzutką Floriana Schlumpfa. Od nadmiaru wrażeń głowa nie bolała (no może trochę po zawodach w beer-ponga), ale nogi bolały gdy próbowało się dojechać, dobiec w każde z miejsc, by zobaczyć jak najwięcej. A przecież jeszcze trzeba było skorzystać przynajmniej z jednej z wycieczek w Alpy i Dolomity, które były organizowane każdego dnia.

Dla mnie największym zaskoczeniem był freestyle. Ta dyscyplina nie jest popularna w Polsce, tym większe wrażenie wywierały artystyczne pokazy solistów, par i grup, które niczym nie ustępują jeździe figurowej na lodzie, szczególnie gdy na monocyklach siedzą Japończycy.

Zawody, w których wziąłem udział, udało się ukończyć. Obyło się bez oszałamiających wyników, ale jestem zadowolony, biorąc pod uwagę fakt, że to pierwszy raz w większym monocyklowym gronie. Przede wszystkim jednak udało się spotkać wiele osób dotychczas widzianych tylko na youtube lub forach internetowych. Na początku miałem wrażenie, że to dość zamknięta grupa znajomych, ale tylko druga połowa mojego wrażenia była prawdziwa. Pod koniec, gdy kończyłem zawody w downhillu grupa Włochów dopingowała mnie krzycząc moje imię. Następnym razem będę od początku czuł się jak w domu. Mam też nadzieję, że zbierze się wtedy liczniejsza niż dwoje, grupa Polaków (miałem pisać, że byłem jedyny, ale Karolina, która przyjechała jako osoba towarzysząca podczas Uniconu przejechała swoje pierwsze 5 metrów). Do zobaczenia w Montrealu; Unicon 17 już za dwa lata!

A biało-czerwona flaga wymieniona w tytule? Przede wszystkim to barwy Południowego Tyrolu - włoskiej prowincji, w której zorganizowany był Unicon. A druga, polska wisiała wraz z innymi 32 flagami przez cały okres zawodów.

Montreal, brzmi nieźle. Już zarezerwowałem sobie terminy - nieodwołalnie.

Nie mogę przegapić następnej edycji.